środa, 2 czerwca 2010

Simon Sebag Montefiore - Stalin. Młode lata despoty



Pożyczone z biblioteki na Królewskiej. Prolog do "Dworu Czerwonego Cara".
Przeczytane 1 czerwca 2010.

4 komentarze:

  1. Nie czytałem "Młode Lata Despoty", ale trzy lata przeszedłem okropną grypę i ledwie lekarz mi pozwolił wyjechać na wakacje na początku stycznia-przez pierwszy tydzień to praktycznie wypoczywałem (zresztą pogoda była kiepska, ledwie +20C, pochmurnie i deszczowo), toteż jedynym moim zajęciem było czytanie "Dwór Czerwonego Cara". Jest to chyba jedna z najlepszych książek o Stalinie. Świetnie ukazuję jego postać-psychopaty, mordercy, manipulatora... Przeczytanie jej zajęło mi niecały tydzień i długo o niej potem myślałem. Polecam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam to, ale jeszcze nie czytałam. Za to niedawno zapoznałam się z sylwetką Putina w opisie Krystyny Kurczab-Redlińskiej i to mi wystarczy na długo, jeśli chodzi o biografie psychopatów i morderców :(

      Usuń
    2. O Putinie nie czytałem żadnej książki, ale zdaję sobie sprawę, jakiego to rodzaju jest człowiek. Ogólnie sądzę, że Rosjanie mają w sobie Stalina, Putina, Breżniewa, cara... Jakby nie było, to naród rosyjski najbardziej ucierpiał z powodu systemu komunistycznego, szczególnie w czasach stalinizmu, jednakże zaszokowany jestem, ile Rosjan pomniejsza te zbrodnie, a wręcz chwali osiągnięcia komuny oraz wybiela Stalina. Nic dziwnego, że rozmawiając z Rosjanami o stosunkach polsko-rosyjskich trudno się jest dogadać, bo bazujemy na kompletnie odmiennych faktach historycznych i ich interpretacji.

      Usuń
    3. Oczywiście, poczynając od takiego drobiazgu, że II wojna światowa według Rosjan nie zaczęła się bynajmniej 1 września 1939. W tym filmie "Drodzy towarzysze", o którym wspominałam, główna bohaterka jest właśnie taką zaczadzoną Stalinem weteranką wojenną... "ach, gdyby Stalin żył, wszystko byłoby inaczej". A to już jest po referacie Chruszczowa. I tak jest rzeczywiście do dziś. Po części to zwykłe wspominanie lat młodości jako dobrych czasów, no bo jednak była to młodość. Ale w znacznej mierze chyba niezrozumienie własnej historii.
      Często się z tym spotykam na rosyjskich forach filmowych. Niech no tylko dyskusja zejdzie na jakiś nowy film, który pokazuje czasy komuny - zaraz oskarżenia, że czernucha, że twórcy mieli tylko jeden cel: opluć Związek Radziecki albo że nakręcili film tylko po to, żeby dostać zagraniczną nagrodę, bo wiadomo, na zgniłym Zachodzie będzie się to podobać... i jeszcze "za czyje to pieniądze zrobione".
      Zresztą - to samo jest i u nas, niech no tylko ktoś spróbuje pokazać kawałek prawdy o Polsce, zaraz larum grają.

      Usuń