niedziela, 22 kwietnia 2012

Max Frisch - Powiedzmy, Gantenbein...

Podobało się. Roztrząsanie możliwości toczenia się różnych historii, wyliczanie, co by mogło być, a co było, do tego stopnia, że już nie wiemy, co jest prawdą, co fantazją, kto jest prawdziwym bohaterem... Gantenbein postanawia udawać ślepca, otoczenie jest ślepe na tyle, by nie widzieć jego nie-ślepoty...
Z zasobów własnych - jakieś wspomnienie mi podpowiada, że książkę ofiarowała mi ciotka Miśka z Warszawy, bo miała dwie. Byłoby to w latach osiemdziesiątych.
Przeczytałam 21 kwietnia 2012.

Z ostatnich zakupów: na allegro dwa cracoviana, Bogdanowskiego szukałam od dawna, więc te 40 zł odżałowałam :)
Z wyprzedaży w Matrasie: kryminały po 5 zł, album Bujaka za dychę
Znów allegro: cracovianum, co do którego niejasno pamiętam, że jakbym to już kiedyś miała (może Marciu zabrał w ramach podziału majątku), a radziecka powieść dla młodzieży na doczepkę
Wygrana na blogu Jak udusić kurę: 12 książeczek-miniaturek, w tym Błok
Piątkowe cracovianum z antykwariatu na Szpitalnej:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz