czwartek, 30 maja 2013

Robert Buczek - Umów się i giń


Kompletne nieporozumienie. A tak się dobrze zapowiadało! Autor z Krakowa:

i akcja w Krakowie!

Czegóż trzeba mi więcej! Dałam się podejść i zanabyłam toto w Taniej Jatce swego czasu. Stało na półce, czekając swojej chwili... i oby nigdy nie doczekało - przynajmniej mogłabym się łudzić, że jakiś fajny kryminał na mnie czeka. A tymczasem Sardegna ogłosiła kolejną Trójkę e-pik, z kategorią kryminał polskiego autora (mężczyzny) i pomyślałam, ze to idealna okazja, by zdjąć Buczka z półki.

O matko i córko! Takich bzdur to dawno nie czytałam i Bóg mi świadkiem, że nawet Kraków nie pomógł. Międliłam toto i międliłam, aż doszłam nawet do wniosku, że może chodzi o pastisz kryminału? Bo wszystko to śmiechu warte: i sylwetki dwóch dzielnych policjantów, z wieloletnim doświadczeniem, prawych i uczciwych, odpowiednio zalkoholizowanych (uwaga: Kaszana udaje się nad staw celem relaksu, wyciąga zza pazuchy pół litra ADWOKATA!!! i obciąga z gwinta, po czym pływa sobie godzinami. Adwokata. Mężczyzna. A nawet: twardy mężczyzna. Chryste Panie!), z odpowiednimi problemami z kobietami i ze zwierzchnikami - ci stoją po złej stronie mocy; i sylwetki zbrodniarzy, nieludzkich i obezwładniających samym spojrzeniem; i kobitki pojawiające się w akcji - albo dziwki ze złotym sercem albo porządne kobiety w średnim wieku, z dużym pociągiem do seksu; i sam rozwój akcji, zakończony Wielką Kumulacją w jednym z krakowskich fortów. No pożal się Boże.

Stanowczo zbyt często przyszło mi wzywać imienia boskiego dzisiaj (i nadaremno), ale dawno już nie miałam do czynienia z takich giewnem, jak mawia moja córka. Ostrzegam! Nie brać dzieła pana Buczka do ręki!

Zaczyna się sylwetką jakiegoś cyborga, co już wystarczy, by rzucić książką o podłogę:

a kończy sielankowym obrazem inspektora Kaszany, któremu co prawda źli ludzie zrobili miazgę z zębów przy pomocy bormaszyny (czyżby autor myślał, że nikt już nie pamięta Maratończyka?), ale urok złotej polskiej jesieni potrafi sprawić, że dzielny gliniarz zapomniał o wszystkim:


Jest jednak jeden plus tego zakupu:

Serial Kapitan Sowa na tropie był mianowicie naprawdę zabawny.

Wyd. Wydawnictwo Skrzat Kraków 2007, 259 stron
Z własnej półki
Przeczytałam 29 maja 2013

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Trójka e-pik:

kryminał polskiego autora (mężczyzny)



Miesięcznik KRAKÓW
W majowym numerze...

artykuł o kanale ulgi zaprojektowanym jeszcze przez Austriaków

o studenckiej wizji zagospodarowania fortu Borek:

o działaniach Konstantego Wegrzyna, krakowskiego antykwariusza tropiącego polskie zabytki sztuki:

wywiad ze znanym rysownikiem Andrzejem Mleczko:

wywiad z autorką książki Niemiecko-austriackie rodziny urzędnicze w Galicji 1772-1918:

pierwsza część materiałów o Plantach Jana Rogóża:

dalszy ciąg śladami krakowskich drukarzy:

o wystawie związanej z rocznicą powstania styczniowego w Muzeum Historycznym m.Krakowa:

sylwetka zmarłego niedawno aktora Jerzego Nowaka:




NOWE KSIĄŻKI, nr 5/2013

Długi wywiad z Eustachym Rylskim, autorem Stankiewicza:

O jego nowej książce Obok Julii:

O powieści historycznej W cieniu styczniowych nocy Marianny Zawadzkiej:

O Second Hand Joanny Fabickiej:

O dzienniku Bułhakowów:

O Dramatach zebranych Odona von Horvatha:

O nowej powieści ukraińskiego pisarza Serhija Żadana:

Nowy Nadżib Mahfuz:

i kolejny Sandor Marai - Sąd w Canudos:

Walka kotów Eduardo Mendozy:

Bracia Sisters Patricka deWitta:

I nieraz już na blogach omawiana Wymowność rzeczy Zdzisława Skroka:



I jeszcze film.
Tytuł jego ULICA POŁNA NIEOŻIDANNOSTIEJ (czyli Ulica pełna niespodzianek), pochodzi z 1957 roku, został wyreżyserowany przez Siergieja Sidielowa i dzieje się w powojennych latach w Leningradzie. Miasto zostało pięknie pokazane (ach, mój Boże, ani jednej reklamy na zabytkowych pałacach i ulicach!), bo też i taki cel filmu: pokazać, że wojna już minęła, że ludzie pięknie i dobrze żyją (mieszkanie kasjera - bynajmniej nie komunałka) i że milicjanci też ludzie i dbają o nas i nasze bezpieczeństwo, w związku z czym nie należy nimi straszyć dzieci :)

Głównym bohaterem jest posterunkowy Wasia, studiujący również prawo na uniwersytecie, ale tam nikt nie wie, że pracuje w milicji.

Pewnego wieczoru, gdy Wasia pełni służbę na jednej z głównych ulic miasta, w restauracji odbywa się przyjęcie z okazji jubileuszu 35-lecia pracy kasjera Wodniewa:

Goście rozchodzą się do domów, a kasjer wraz z przyjacielem Smirnowem jeszcze trochę wałęsają się po mieście podchmieleni. Tak trafiają do budki milicjanta na skrzyżowaniu i Smirnow trochę namieszał przy dyrygowaniu ruchem.

Wszystko skończyło się nieporozumieniem: Smirnow został wśród zgromadzonego tłumu, a Wasia zabrał niewinnego kasjera na komisariat, gdzie oskarżono go o chuligański wybryk. Kasjer nie przyznawał się do winy, ale nie chciał też wydać przyjaciela.

Następnego dnia Wasia spotyka się z jedną ze studentek, w której się podkochuje - to Katia, dość poważna (sieriozna) dziewczyna i świetna studentka - udziela mu korepetycji:

Przypominam, że na uniwersytet Wasia chodzi zawsze w cywilu, trochę wstydząc się przyznać do swej profesji, bo wie, że ludzie milicjantów się boją:

Tymczasem, jak to w owych czasach w Związku Sowieckim bywało, do pracy kasjera przychodzi powiastka z milicji: tak i tak, narozrabiał jak chuligan. Wodniew jest oburzony na milicję, bo przecież mówił im, że jest niewinny, a tu taki wstyd:

Okazuje się, że Katia jest właśnie córką kasjera, zatrzymanego wcześniej przez Wasię - na szczęście Wodniew nie poznał go bez munduru. Teraz już Wasia na pewno nie przyzna się do swego zawodu - opowiada, że pracuje w fabryce.

Jednocześnie kasjer Wodniew poznaje w sklepie zoologicznym przystojnego i miłego na pierwszy rzut oka młodego człowieka, który wkupia się w jego łaski, ofiarowując mu kanarka "z Wysp Kanaryjskich" - a kasjer jest wielkim miłośnikiem śpiewających ptaków i ma ich w domu całą kolekcję. Przystojniak staje się codziennym gościem w domu kasjera:

Którejś niedzieli Wasia, przystojniak i cała rodzina spacerują w parku, gdzie koło fontanny dochodzi do chuligańskich wybryków (dwóch podpitych mężczyzn nieco rozrabia). Wasia interweniuje, podczas gdy przystojniak woli się nie wtrącać i szkicuje w tym czasie karykaturę Wasi.

Jednak Katia zorientowała się, kim jest Wasia i gdy nadchodzi jej dzień urodzin usiłuje powstrzymać zbliżającą się katastrofę: jej przyjaciółka spotkała Wasię w mundurze i właśnie zamierza ogłosić wszystkim tę niespodziewaną nowinę:

Tymczasem Wasia dostał od swego przełożonego rozkaz przekazania pisma z milicji z oficjalnymi przeprosinami i "rehabilitacją" dla kasjera - to jego przyjaciel zgłosił się na komisariat i wszystko wyznał:

Jak skończy się ta historia dla zakochanej pary, kim okaże się przystojny młodzian-rysownik i czy uda się odzyskać zaufanie taty-kasjera - proszę bardzo, można zobaczyć tutaj:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz