poniedziałek, 25 maja 2015

Antoni Czechow - Z nudów

Ciągle tom piąty i opowiadania z lat 1886-87.

Dzisiejsze zatytułowane jest Z nudów.

Trójka bohaterów - notariusz, jego żona, jej kochanek. Oj nie nie, kochanek to za duże słowo, raczej dopiero kandydat na amanta. Notariusz nie może zasnąć po obiedzie z powodu zgagi i poprzewracawszy się na łóżku z boku na bok w bezskutecznym poszukiwaniu poobiedniej drzemki zagląda do gabinetu po gazety. A tam - czeka go smakowita scenka - żona upozowana na kozetce na Kleopatrę, u jej stóp młody, 20-letni korepetytor, najwyraźniej właśnie się całowali.
Notariusz nie jest zazdrosny, kiedyś tam był w Annie Siemionownie zakochany, ożenił się, minęły lata, teraz chętnie by się rozwiódł, no ale jak, dzieci przecież. Za to nasz notariusz się nudzi, więc łapie w lot okazję do rozrywki i postanawia podręczyć młodzieniaszka. Z żony sobie pokpiwa, jaka to z niej balzakowska heroina, ale korepetytorowi oznajmia, że w takiej sytuacji on, chociaż zrozpaczony utratą ukochanej kobiety, ustępuje pola, wyprowadzi się, na dzieci będzie łożył, ale utrzymanie Anny Siemionowny musi młody człowiek, nawiasem mówiąc student, wziąć na swoje barki. Strzelać się nie będą, no chyba żeby korepetytor nie chciał postąpić jak człowiek honoru :) Okazuje się przy tym, że Anna Siemionowna naopowiadała młodzieńcowi bzdur o tym, jak to notariusz ożenił się z nią jedynie dla posagu, jak ją dręczył i terroryzował, no, klasyczne 'mąż mnie nie rozumie'... i tak naprawdę zastawiła na Wasię sieci też tylko z nudów.
Nie bójmy się jednak, wszystko skończy się szczęśliwie, wszak to tylko takie żarty Z NUDÓW są... zwłaszcza gdy na horyzoncie pojawi się czwarta bohaterka, służąca Nastia biegnąca po kwas. Nastia głupia, ale - bez żadnych fumów...


Wyd. CZYTELNIK Warszawa 1957, str. 438-444
Tytuł oryginalny: Ot nieczego diełat /От нечего делать
Przełożyła: Irena Bajkowska
Z własnej półki
Przeczytałam 24 maja 2015 roku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz